Forum Mikromodelarzy

walbe

Przeczytałem z zaciekawieniem. Nie mogę się doczekać cdn...

cieciwa · Wysłany: Nie 18:38, 31 Mar 2024 Temat postu:

24.10 godzina 10:00
[Wybrzeże]
Kur-De-Balans kończył właśnie meldunek jaki zamierzał wysłać swojemu przełożonemu kiedy od strony drogi usłyszał trzaski i pokrzykiwania ludzi, a w chwilę później jego oczom ukazała się ciężko dysząca para koni ciągnąca na starym wiejskim wozie równie starą pompę strażacką. Koło wozu popychając go ze wszystkich sił szło kilku strażaków. Jeden z nich zobaczywszy żołnierzy podszedł i ciężko dysząc powiedział
- Przepraszamy, jesteśmy tak szybko jak tylko mogliśmy ...
Kur-De-Balans popatrzył na wóz na którym stała pompa, na duże wąskie koła zapadnięte dosyć głęboko w rozmiękły grunt, na głębokie koleiny ciągnące się aż po horyzont.
- Nie sądzę, żebyście byli w stanie w czymkolwiek pomóc - ruchem głowy wskazał pogorzelisko
Rozmawiający z Kur-De-Balansem strażak popatrzył na swoich ludzi
- Wyładujcie pompę a potem zabrać sprzęt i zabezpieczyć pogorzelisko.
Po kilku minutach pracy pompa stanęła ma ziemi a strażacy zaczęli wyciągać drobny sprzęt z worków jutowych leżących na wozie kiedy od strony z której przyjechali dobiegły okrzyki.
- Ogniomistrzu, ogniomistrzu! - młody tak na oko dziewiętnastolatek ciężko przedzierał się przez błoto - ugrzęźliśmy jakieś dwa kilometry stąd. Konie nie maja już sił - dodał wyjaśniając.
Ogniomistrz który rozmawiał z Kur-De-Balansem westchną tylko ciężko.
- weź naszą dwójkę i Francka i wróćcie po beczkę, wylejcie z niej tak trzy czwarte wody i z resztą przyjedźcie tutaj, ale nie zagotujcie koni! - dodał za odchodzącym chłopakiem.
Kur-De-Balans skończył pisać meldunek po czym popatrzył na 'Migawkę'
- Zostawiam Cię tutaj, jadę nadać telegram. - po czym wyciągnął z pod płachty wojskowego 'Sokoła 1000' ruszył ostrożnie w stronę miasta.

Dwie godziny później wyglądając jak jakiś błotny potwór zatrzymał się przed urzędem pocztowym. Chwilę zajęło mu jakie takie doprowadzenie się do porządku.
- Pilny telegram do Lwowa - powiedział podchodząc do okienka.
Siedząca za kontuarem młoda kobieta podniosła wyczekująco wzrok biorąc w rękę bloczek i długopis.
Kur-De-Balans zastanowił się momencik. - proszę pisać dokładnie jak mówię.
Urzędniczka potwierdziła skinieniem głowy.
- Wihajster. Stop. Gdynia. Stop. Już. Stop. - skinieniem głowy dziewczyna potwierdziła przyjęcie depeszy.
- Ile będzie kosztować wysłanie tej depeszy JUŻ? - zapytał Kur-De-Balans.
- już sprawdzę - odparła dziewczyna i pobiegła do pokoju opisanego jako 'kierownik zmiany'.
Chwile później wyszła z lekkim zakłopotaniem na twarzy.
- przekazano mi, że będzie to kosztować prawie osiemdziesiąt złotych - powiedziała cicho.
Kur-De-Balans zaklął w duchu, to było zdzierstwo, ale czas był tu ważny.
Bez słowa wyjął z portfela pięć dwudziestozłotowych banknotów ozdobionych wizerunkiem Emilii Plater, cztery wręczył kobiecie mówiąc - To za usługę.
Po czym wręczył jej piąty banknot mówiąc - A to za obsługę.

Tylko szeroko otwarte oczy dziewczyny mówiły o jej zaszokowaniu.

Kur-De-Balans ukłonił się jej oszczędnie po czym wyszedł i skierował swój motocykl w stronę najbliższej jednostki wojskowej.